Od momentu wybuchu afery lekarka-influencerka nie udzielała się już tak ochoczo w mediach.
Wieczorem 8 lutego na instagramowym profilu Nicole pojawiła się pierwsza od kilku dni relacja.
– To jest normalne, że każdy lekarz w każdej specjalizacji zajmuje się swoją rodziną i znajomymi w swoim wolnym czasie. Więc jeżeli robię komuś USG, to robię to w swoim wolnym czasie. Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. (…) To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza. (…) Ktoś pisze, że to nie jest normalne. Rozumiem, że możesz się tam czuć, bo nie masz w rodzinie czy wśród znajomych lekarzy. Ale tak po prostu jest na całym świecie.

Dodała, że nie robi niczego złego, a krytyka jej postępowania jest “przegięciem”. Te zwierzenia lekarki wywołały niemały skandal. Stanowisko w tej sprawie zabrało m.in. Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, w którym pracuje kobieta, a także NFZ, który oczekuje wyjaśnień od jej pracodawcy.
Okazało się, że Mama Ginekolog postanowiła… pochwalić się swoją stroną internetową, na której można znaleźć różne artykuły dot. medycyny.
Przypomnijmy, że Narodowy Fundusz Zdrowia po tym, jak w sieci rozgorzała dyskusja na temat wyznań Mamy Ginekolog, opublikował komunikat.
Zarząd placówki odpowiedział, że nigdy nie wyrażono zgody na tego typu praktyki sławnej ginekolog. “Jako Prezes Szpitala informuję, iż nigdy Zarząd Spółki, którego jestem jedynym reprezentantem od kwietnia 2021 r., nie wyrażał zgody na działalność, na którą wskazywała w swoich wypowiedziach lek. rezydent Nicole Sochacki-Wójcicka” – czytamy w oświadczeniu prof. dr. hab. Tomasza Kuczura.
Został też powołany specjalny zespół kontrolny. Prezes zarządu UCZKiN WUM zapowiedział, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób postępujących niewłaściwie.