Dorota Szelągowska przez ostatnie lata sumiennie zapracowała sobie na ogromną sympatię widzów i zaufanie w kwestii aranżacji wnętrz.
Projektantka jest w stałym kontakcie ze swoimi fanami. Ochoczo pokazuje kadry ze swojego życia zawodowego, jak i prywatnego.
Okazuje się, że obecnie w produkcji jest kolejny sezon “Totalnych remontów Szelągowskiej”. Córka Katarzyny Grocholi nie mogła się powstrzymać. Podzieliła się z fanami tym, co ostatnio robili na planie. Sama przeszła gruntowną przemianę, aby zaskoczyć bohaterkę formatu.
“To ja. Już się nie mogę doczekać, żebyście zobaczyli Marlenę – podłą klientkę zakładu fryzjerskiego, w którą się dziś wcieliłam. Ale to dopiero jesienią jak ruszy emisja programu ‘Totalne remonty Szelągowskiej’. Jakby co bohaterka mnie nie poznała, czyli sukces! Uwielbiam niespodzianki” – napisała pod zdjęciem.
Szelągowska wygląda zupełnie inaczej. Widzimy ją w ciemnych, lekko pofalowanych włosach. Ewidentnie charakteryzator majstrował przy jej nosie. Jest znacznie większy. Do tego wszystkiego projektant założyła okulary.
W komentarzach rozbawieni fani stwierdzili, że z niecierpliwością czekają na emisję odcinka. Kilka osób oceniło, że po przemianie Szelągowska przypomina posłankę Annę Grodzką.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Dorota Szelągowska na szklanym ekranie debiutowała, jak jako młoda dziewczyna, pracując wówczas w Telewizji Polskiej. W 1998 roku prowadziła młodzieżowy formatu “Rower Błażeja”. Miała także okazję sprawdzić się w roli gospodyni “Pytania na śniadanie”.
Prezenterka nie boi się mówić o swoich problemach z przeszłości. Nie jest tajemnicą, że cierpiała na nerwicę lękową i ataki paniki. W podcaście Wojewódzkiego i Kędzierskiego dziennikarze poruszyli ten temat.
Szelągowska przyznała, że w 2006 roku, gdy pracowała w śniadaniówce, musiała zażywać leki, by móc funkcjonować.
– To były normalne czasy. To był 2006 rok. Ja byłam tam przez chwilę. To były wtedy najgorsze momenty moich ataków paniki, więc ja prowadziłam na wszystkich możliwych lekach przeciwlękowych, bo stwierdziłam, że to jednak trzygodzinny program. Prowadziłam na najmocniejszych dawkach – wspominała.
Projektantka wnętrz wyjaśniła, że wówczas przyjmowanie takiej ilości leków było dla niej standardem. “Czerwona lampka” zapaliła się dopiero wtedy, kiedy w studio “PnŚ” gościł psycholog, który miał wziąć od niej przeciwlękowy lek Xanax.