“Kora. Się żyje. Biografia”, kolejna książka o życiu Olgi Jackowskiej, trafiła na sklepowe półki pod koniec maja bieżącego roku. Wokół publikacji narosło wiele kontrowersji.
W mediach rozgorzały dyskusje o potencjalnym filmie bazującym na tej biografii. Teraz pojawiają się nowe doniesienia. W wywiadzie Mateusz Jackowski, syn Kory, ujawnił, że rodzina prowadzi rozmowy z wydawnictwem w sprawie korekt w książce.
– Drugie, poprawione wydanie książki miało pójść do druku dwa tygodnie temu, ale po moich uwagach do pierwszego wydania ciągle jeszcze czekam na korektę wydawnictwa Znak. Oddając Katarzynie Kubisiowskiej to, że wykonała dużą pracę i ogólnie jest to książka trzymająca się faktów, dziwi mnie naciąganie tu i ówdzie rzeczywistości, aby uzyskać “efekt dramaturgiczny” – powiedział.
– Tym bardziej, że dotyczy to głównych bohaterów tej książki i przed jej wydaniem było dużo czasu, żeby omówić ze mną kontrowersyjne fragmenty – zaznaczył.
– Zależy mi na tym, aby w przestrzeni publicznej nie funkcjonowały nieprawdziwe i krzywdzące informacje dotyczące moich rodziców, ich przyjaciół, mnie i rodziny, a takich w pierwszym wydaniu pojawiło się kilka – oznajmił.
– Problemem dla mnie jest również to, że wypowiedzi różnych osób są umieszczone w książce jako “fakty”, a nie ich opinie, zwłaszcza jeśli dotyczą osób już nieżyjących, niemogących sprostować tych opinii lub im zaprzeczyć. Są też błędy merytoryczne, np. mój dziadek, który urodził się w Bartągu, opisany jest jako Mazur, a był Warmiakiem. I tak dalej… – wyjaśnił syn wokalistki.
Nadmieńmy, że na łamach biografii “Się żyje” można przeczytać m.in. o zawirowaniach w życiu miłosnym piosenkarki. Kora miała przyznać się do zdrady przed śmiercią. Romans miał być próbą gorzkiego “rewanżu” ze strony artystki. Chciała odegrać się na Kamilu Sipowiczu za to, że zostawił ją z synem w Polsce, “zachowując się jak tchórz”.
Przypomnijmy, że Kora zmarła 28 lipca 2018 roku w domu w Bliżowie. W tym roku mija 5. rocznica od czasu odejścia jednej z najwybitniejszych osobowości polskiej estrady.
Niedawno John Porter w rozmowie z Kamilem Frątczakiem w naTemat przyznał, że jakieś pół roku-rok przed śmiercią wokalistki dowiedział się o tym, że umiera. Miało to miejsce podczas kręcenia dokumentu na temat życia i twórczości artystki.
– To było oczekiwanie
Jakieś pół roku-rok przed jej śmiercią robiono film o Korze. Sporo mnie było w tej produkcji, aż byłem zdziwiony. W trakcie nagrań spotkałem się z nią. Powiedziała mi wówczas, że nie jest już dobrze. Ale cały czas miała jaja mi powiedzieć: Za to ty świetnie wyglądasz. Ona była po prostu kochana, ale w taki konkretny sposób, niekiczowaty. Dopóki była zdrowa, wiedziała, czego chce, miała pewną wizję i chciała osiągnąć to, co w niej widziała. Ja szanuję takich ludzi, bo wiedzą, czego chcą i nie marnują czasu na lewo i prawo – powiedział muzyk.