Zapadł wyrok sądu ws. Dody
Batalia sądowa Dody i Emila Haidara trwa od 2017 roku. Biznesmen zarzucił piosenkarce m.in. składanie fałszywym zeznań w postępowaniu dotyczącym oszustwa na szkodę byłego narzeczonego.
Gwiazda w grudniu 2022 roku została oczyszczona z zarzutów. Teraz sąd podtrzymał tę decyzję. Doda pochwaliła się tym faktem w sieci:
“Sąd Okręgowy w Warszawie, jako sąd II instancji, wydał wyrok (…) uniewinniający mnie od zarzutu fałszywych zeznań, których miałam rzekomo się dopuścić w 2017 r. w sprawie mojego eks. Tym samym Sąd Okręgowy w całości podtrzymać wyrok, który został wydany 29 grudnia 2022 r. przez Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów. (…) Dziękuję Wysokiemu Sądowi, moim obrońcom oraz wszystkim tym, którzy wspierali mnie w tej sprawie i wierzyli w moje słowa od początku i moją niewinność” – napisała.
Od końca 2014 roku Doda spotykała się z przedsiębiorcą Emilem Haidarem. Początkowo pokazywali się publicznie na różnego rodzaju galach, a Rabczewska w telewizji śniadaniowej wybierała suknię ślubną. W kolejnym, 2015 roku nawet się zaręczyli, a potem rozstali z hukiem.
Niedługo później piosenkarka oskarżała Haidara o nadużywanie alkoholu, a on zarzucił niedoszłej żonie m.in. szantaż i naruszenie nietykalności cielesnej. Z czasem w sprawę włączył się Emil Stępień, który wówczas był kolejnym partnerem diwy.
Doda ostatecznie dostała zakaz zbliżania się do swojego eks, który złamała godzinę po wyroku Prokuratury. W 2016 roku porysowała nożem jego auto, za co ukarano ją 10 tysiącami złotych grzywny.
W lutym 2017 roku oddała Haidarowi pierścionek zaręczynowy wart prawie ćwierć miliona złotych. Przy asyście fotoreporterów zaniosła go do Urzędu Skarbowego na poczet jego długów wobec skarbu państwa.
To nie był jednak koniec sprawy. 21 lutego 2018 r. Dodzie postanowiono dodatkowy zarzut składania fałszywych zeznań, do czego się nie przyznała.
We wrześniu 2019 r. przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów rozpoczął się proces w tej sprawie, który został utajniony. Z najnowszych informacji, które przekazała Doda wynika, że sprawa w czerwcu 2023 roku ma swój finał.
Nowy wpis Kowalczyk chwyta za serce.
Pod koniec maja Justynę Kowalczyk i jej rodzinę spotkała wielka tragedia. Mąż narciarki biegowej, Kacper Tekieli, zginął w szwajcarskich Alpach podczas realizowania projektu górskiego.
Niebawem minie miesiąc od momentu tragicznego wypadku wspinacza. W mediach społecznościowych publikuje kolejne kadry z wycieczek i górskich wspinaczek z synem.
Obecnie Justyna i Hugo wspinają się Grecji, a konkretnie na masywie Olimpu. Sportsmenka w najnowszym poście dodała zdjęcie z kamienistego szczytu Skolio. W kadrze uchwyciła też kartkę z notesu. W opisie dodała. “Hugo i Mameł. POL”.
Dziennikarze Pomponika odczytali natomiast słowa zapisane w notesie jako: “Hugo i me met pa”, co miałoby oznaczać: “Hugo i ja spotkaliśmy tatę”. Dodajmy, że Justyna Kowalczyk zablokowała możliwość komentowania tego wpisu na swoim instagramowym profilu.
– Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed ‘czterdziestką’. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża. Wiem, że Kacper dla was zrobiłby to samo – mówiła Justyna Kowalczyk na pogrzebie ukochanego męża Kacpra Tekielego.
Kacper Tekieli urodził się 23 listopada 1984 roku w Gdańsku. Z wykształcenia był filozofem, lecz z zamiłowania i zawodu wspinaczem. Na swoim koncie miał wiele imponujących przejść w Tatrach, Alpach, a także na Alasce. Był dyplomowanym instruktorem Polskiego Związku Alpinizmu (PZA) – to jako instruktor poznał swoją przyszłą żonę.
W Tatrach przeszedł ponad sto tras wspinaczkowych, przy czym wiele pokonał samotnie. W latach 2010-2015 był uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy (PZH). Na Elbrusa (najwyższy szczyt Kaukazu, 5642 m n.p.m.) wspiął się w niecałe pięć godzin.
W 2020 roku zdobył wszystkie szczyty Wielkiej Korony Tatr w 37 godzin i 28 minut. Poprzedni rekord poprawił o 11 godzin. Był jednym z kandydatów do nagrody Piolet d’Or – jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień alpinistycznych na świecie.
Jakimowicz twierdzi, że pieniądze w “PnŚ” miał “takie sobie”
Jarosław Jakimowicz od lat pracuje dla Telewizji Polskiej. Oprócz prowadzenia formatów w TVP Info zajmował się też materiałami dla “Pytania na śniadanie”. Portal O2.pl dowiedział się, że prezenter już nie należy do zespołu programu śniadaniowego.
– Jarek nie pasował do zespołu. Nie pasował z tym, co robił, nie pasował do formuły programu. Zarządzono radykalne zmiany. I tak stracił dobrze opłacaną posadkę współpracownika “PnŚ” – powiedział serwisowi informator z Telewizji Polskiej.
Sam zainteresowany szybko odniósł się do tej sprawy w swoich mediach społecznościowych.
“To prawda. 4 lata prowadziłem wg własnego pomysłu rozmowy z tzw ‘służbami mundurowymi’. Przez 4 lata miałem jednego wydawcę i tylko z nim miałem kontakt. Mega współpraca. Nigdy żadnego spięcia (…) Każdy poniedziałek przez ostatnie lata na antenie. Ponad 200 rozmów, gości, miejsc” – napisał Jakimowicz.
Gwiazdor TVP zaznaczył też, że materiały realizował z pasji, a nie dla zarobku.
Wielu zaczęło się zastanawiać, jaką stawkę otrzymywał Jakimowicz w “Pytaniu na śniadanie”. ShowNews.pl ustalił, że prezenter za jeden felieton w tygodniu dostawał ponoć 2 tys. zł, czyli miesięcznie pobierał 8 tysięcy.
Jakimowicz nadal prowadzi “W kontrze”. Jest także komentatorem programu “Jedziemy”.
A ile zarabia w formatach na antenie TVP Info? Jakiś czas temu osoba pracująca w TVP przekazała Pudelkowi: – Za jeden dyżur Jakimowicz dostaje 1500 złotych, a w tygodniu ma ich co najmniej trzy, zależy od tygodnia.
Pracownik stacji dodał również, że miesięcznie prezenter TVP zarabia “co najmniej 18 tysięcy złotych”: – Za trzy godziny pracy w tygodniu.
Przypomnijmy, że Jakimowicz stał się znany dzięki roli “Cichego” w filmie “Młode wilki”. Później pojawiał się w serialach takich jak “Złotopolscy”, “Na dobre i na złe” czy filmach “Nic śmiesznego” i “Poranek kojota”.
Prowadził też programy telewizyjne: “Brawo bis” w TVP Polonia, “Kurier sensacji” w Polsacie, “J&J, czyli Jola i Jarek” w TV4 z Jolą Rutowicz, z którą wcześniej brał udział w “Big Brotherze”. Wraz z nastaniem “dobrej zmiany” zaczął się częściej pojawiać w Telewizji Polskiej.
Dziś słynie ze swoich kontrowersyjnych i często mocno obraźliwych wypowiedzi. Kiedyś nazwał dziennikarzy TVN “szmaciarzami”, a członków KOD-u “obrzydliwą hołotą”.