Jakub Rzeźniczak u Żurnalisty zdobył się na bardzo osobiste wyznanie. Wspominając swoje spotkania z Eweliną Taraszkiewicz, stwierdził, że była “dziewczyną na telefon” i zapłacił jej za dwa pierwsze spotkania.
W sieci pojawiła się fala komentarzy internautów, którzy obawiają się, że te słowa najgorzej odbiją się na przyszłości ich dziecka – córki Inez. “Współczuje ich córce, która to kiedyś obejrzy” – pisali.
Karolina Korwin-Piotrowska gorzko podsumowała wywiad Rzeźniczaka
Do sprawy postanowiła się odnieść Karolina Korwin-Piotrowska, która nie szczędziła Rzeźniczakowi słów krytyki. Oberwało się też Żurnaliście.
“Celebryta może być atencyjną ścierką, która zamiast iść do terapeuty woli prać brudy publicznie. Celebryta może być idiotą bez wyobraźni, kultury, klasy, jego wola, los, cokolwiek. Obowiązkiem dziennikarza, albo osoby, która się za niego podaje, jest POMYŚLEĆ, jakie mogą być skutki opublikowania pewnych wypowiedzi. Czasem trzeba MYŚLEĆ za osobę wywiadowaną. Nie ma obowiązku publikować wszystkiego” – zaznaczyła.
“No chyba, ze lajki i atencja są ważniejsze. No i kasa. A potem rzyyyyyyg. Dzieci dorastają. Idą do szkoły. A tam dowiadują się, ze ich mama była panią do towarzystwa. I nawet znają stawkę. Oskarżenie zostało rzucone, poszły konie po betonie, syf będzie się ciągnął. Zastanawiam się, kim trzeba być, by publicznie niszczyć życie swojemu dziecku i jego matce.
Zastanawiam się i nic nie przychodzi mi do głowy. Przerasta mnie to” – podsumowała.
Były zawodnik Wisły Płock na początku rozmowy z Żurnalistą opowiedział o tym, jak zaczął się jego romans z Eweliną Taraszkiewicz, którego owocem jest 5-letnia Inez.
Rzeźniczak dał do zrozumienia, że kobieta pracowała wtedy jako sexworkerka. – Ewelinę poznałem przez kolegę, który zajmował się załatwianiem dziewczyn na telefon. Jak nawet potem sprawy były w sądzie, były zeznania, to było potwierdzone przez nią, że za to spotkanie zapłaciłem chyba z półtora tysiąca za 2-3 godziny i tak się zaczęło – objaśnił.
Piłkarz wyjaśnił, że pierwsze spotkania były “odpłatne”, a potem już nie. – Pierwsze dwa spotkania były płatne, a później spotykaliśmy się tylko i wyłącznie na seks. (…) Może mówiłem jakieś bardziej czułe rzeczy, ale tematu, żebym odszedł od Edyty, nigdy nie było – zapewnił.
Rzeźniczak podkreślił, że do tej pory milczał ze względu na córkę.