O bohaterce “Królowych życia” zrobiło się głośno w połowie lipca 2023 roku. Schronisko dla zwierząt w Zawierciu opublikowało wówczas post z informacją, że kilka miesięcy temu trafiły do nich dwa owczarki niemieckie, należące do “Aleksandry Sz.”.
Psy miały błąkać się po ulicach w Psarach. Wtedy był to już kolejny raz, gdy uciekły ze swojej posesji. Według schroniska właścicielka czworonogów zainteresowała się dopiero kilka dni po
Podano również, że pracownicy schroniska niemal od razu przystąpili do poszukiwań nowego domu dla owczarków. Finalnie znaleziono ich na początku marca.
“Pod postem o psiakach zgłosili się Państwo zainteresowani adopcją, a następnie skontaktowali się z nami. Zaprosiliśmy Panią Agnieszkę W. wraz z mężem na zapoznanie przedadopcyjne – cała procedura trwała około 2 tygodnie” – opisano.
Podano również, że pracownicy schroniska niemal od razu przystąpili do poszukiwań nowego domu dla owczarków. Finalnie znaleziono ich na początku marca.
“Pod postem o psiakach zgłosili się Państwo zainteresowani adopcją, a następnie skontaktowali się z nami. Zaprosiliśmy Panią Agnieszkę W. wraz z mężem na zapoznanie przedadopcyjne – cała procedura trwała około 2 tygodnie” – opisano.
– Z uwagi na sympatię do zwierząt zajmowałam się nimi, najlepiej jak umiałam. Mąż też – przekonywała. Wyznała, że sprawa nie wyglądała już tak kolorowo, gdy została mamą: – Ale potem pojawiło się malutkie dziecko. Jak znalazłam psom nowy dom, moja córka miała 1,5 miesiąca, a ja byłam po cesarce.
Szafrańska przyznała, że owczarki trudno było okiełznać.
– Psy trafiły do schroniska, złapane przez hycli, ponieważ uciekły z posesji, kolejny raz z rzędu. Nasza działka ma 6000 m2, plus kawałek lasu. Psy podkopywały ogrodzenie, znajdowały sobie pole ucieczki, mimo naszych walk i starań. Układaliśmy je z behawiorystą, wychodziły na spacery i poświęcaliśmy im mnóstwo uwagi. Nie dało się nad nimi zapanować, a bynajmniej my sobie z nimi nie poradziliśmy – powiedziała i ujawniła, że zwierzęta trafiły do niej niedługo po tym, jak straciła ciążę.
Kilka tygodni później udało jej się jednak zajść w drugą. Opieka nad dzieckiem i dbanie o zwierzęta były dla niej trudne do pogodzenia. Ola zaprzeczyła opisowi sytuacji, które opublikowało schronisko.
– Pani ze schroniska zaoferowała pomoc w znalezieniu rodziny zastępczej oraz przeprowadzeniu procesu adopcyjnego. Wbrew temu, co mówi schronisko, to ja znalazłam nowych właścicieli, którzy już drugiego dnia byli gotowi na odbiór psów – zapewniła.
– Schronisko poinformowało, że nie może wydać psów nowym właścicielom, gdyż psy w takiej sytuacji muszą przejść kwarantannę plus wszelkie badania, kastrację, sterylizację. Oczywiście nie analizując tego, zgodziłam się, skoro takie były procedury – kontynuowała.
Zdaniem celebrytki to nie koniec kłamstw. – Schronisko skłamało, iż musieli mnie upominać o zapłatę. Na potwierdzenie nieprawdy załączam screen SMS z dnia 8.03 z numerem konta oraz screen z potwierdzeniem przelewu, wykonanego tego samego dnia – broniła się.
Szafrańska na koniec zaznaczyła, że dla niej i tak najważniejsze jest teraz to, iż “psy znalazły kochający dom”. Ponoć “pozostaje w stałym kontakcie z ich nowymi właścicielami”. Nie zamierza jednak odpuścić zarzutów schroniska. Sprawę przekazała swojemu prawnikowi.