Nie milkną echa “Sylwestra Marzeń” na antenie TVP. Politycy prawicy przeżywają, że amerykańska gwiazda imprezy grupa Black Eyed Peas dopuściła się “propagandy LGBT”.
“Telewizja publiczna zdecydowała się na świadomy udział w promowaniu symboli i wartości, które są zaprzeczeniem wartości bliskim naszym wyborcom i naszym przekonaniom” – grzmiał Zbigniew Ziobro. Przekonywał jednocześnie, że tęcza jest dziś “symbolem opresji”.

Niemało emocji wzbudził też fakt, że stały gwiazdor narodowego nadawcy Zenon Martyniuk zaśpiewał w Zakopanem z playbacku, czego nie był w stanie ukryć.
Więcej wpadek na tej imprezie dostrzegła Doda, która sama w tym czasie występowała w Chorzowie na sylwestrowej imprezie Polsatu.
Na tym zgrzytów nie koniec. Według Dody nie popisały się też chórzystki, które śpiewały do mikrofonu “w momencie, kiedy słychać było tylko jeden męski głos, a następnie zaczęły bawić się w DJ-kę robiąc I-I-I i przestawiać wszystkie guziki, a w podkładzie nic się nie zmieniało”.
W środowisku muzycznym od lat huczy od plotek, jak obie panie nawzajem działają sobie na nerwy. Trzy lata temu wokalistki spotkały się podczas koncertu dla Polonii w Chicago. Zagrały jednak każda innego dnia, bo Górniak zabroniła Dodzie przychodzić na jej koncert.
– Edyta sobie zażyczyła, że ja i mój zespół nie ma prawa być wokół sceny, w momencie, kiedy ona gra koncert, bo inaczej nie wystąpi. (…) Nie będę się wpraszać. To bardzo nieeleganckie zachowanie w stosunku do innych muzyków – opowiadała wówczas Doda.
Już wcześniej, gdy była szansa, że wokalistki wystąpią wspólnie w roli jurorek w “The Voice of Poland”, Górniak nie pozostawiła złudzeń co do takiej ewentualności. – Jeśli Doda zostanie trenerem, to z bólem serca rozstanę się z programem. Jestem profesjonalistką i w pracy cenię sobie komfort i spokój – mówiła.