Wirtualne Media doniosły, że Filip Chajzer będzie współprowadził audycję “Na luzie w Radiu Zet”, która wystartuje w jesiennej ramówce. Program będzie emitowany w soboty w godz. 10.00-15.00. Prezenterowi będzie towarzyszyła Agnieszka Kołodziejska.
Zawsze słuchaliśmy ZETki i serio jestem absolutnie dumny, że mogę ogłosić – zostałem prezenterem i reporterem Radio ZET (…) Wracam do Waszych urządzeń odbiorczych na spokojnie – najpierw coś ‘na ucho’, a za chwilę ‘na oko’. No i oczywiście już za chwilunie ‘na ząb'” – wspomniał, nawiązując do swojej śniadaniowni w centrum Warszawy.
Przypomnijmy, że nie będzie to pierwszy raz Chajzera w radiu. W latach 2013-2017 był związany z Radiem Złote Przeboje, a między 2014 a 2016 z Programem IV Polskiego Radia. W ostatnim czasie był szczególnie kojarzony z prowadzenia “Dzień dobry TVN”. Tuż przed wakacjami zaczął pokazywać się tam coraz rzadziej, narzekając na zdrowie.
Przypomnijmy, że niedawno Chajzer był gościem programu “Onet Rano”. Promował tam między innymi swój nowy lokal. Podczas rozmowy z Beatą Tadlą poruszył także wątek swojej pracy w telewizji. Okazuje się, że wpływ na jego decyzję o przerwie miały negatywne komentarze widzów.
– Dlaczego nie ma mnie teraz w telewizji? Dlatego, że w pewnym momencie przestało mi się spinać to, co czytałem o sobie z tym, kim jestem. Wiem, kim jestem, jakie mam serce, co mam w głowie, komu pomogłem w życiu, ile daję z siebie. I nagle, gdy czytam o sobie, że jestem pajacem, debilem itd. w poważnych dużych portalach, bo postawiłem przecinek nie w tym miejscu lub komuś się nie spodobało jakieś słowo, to zacząłem zauważać, że przestało mi się spinać – mówił.
Chajzer wspominał też niedawno, że chodzi na terapię. Rozmowy ze specjalistą pozwoliły mu zrozumieć niektóre rzeczy. – To, że ludzie sobie gadają, to niech se gadają. To ich sprawa. Jeśli ktoś ma z czymś problem, to jest jego problem, a nie mój. Na tym właściwie polega siła terapii. Nigdy w życiu nie spodziewałem się, jak gigantyczną moc ma terapia – podkreślił.
Prowadząca poranny format Onetu w pewnym momencie zapytała gwiazdora TVN wprost, czy “jego zniknięcie ze śniadaniówki było uprzedzeniem ciosu masowych zwolnień”.
– Doszedłem do momentu w życiu, że już nie muszę być wesołym chłopakiem z mikrofonem w ręku, który zawsze się uśmiecha i zawsze ma dobry dzień. Już nie jestem człowiekiem, który chce spełniać oczekiwania innych – zaznaczył i dodał, że gdy poczuje się lepiej i uzna, iż to odpowiedni moment, to wróci do telewizji.