Choć o wielu WAGs można powiedzieć, że opalają się w blasku sukcesu swoich ukochanych, to żona Roberta Lewandowskiego definitywnie nie zalicza się do tego grona. Anna Lewandowska przekuła zamiłowanie do sportu i dietetyki w biznesy, które są dziś żyłą złota.
“Wywiad jest jedyną autoryzowaną częścią książki. Pozostałą treść Anna Lewandowska pozna pewnie już wkrótce. Mam nadzieję, że Wy też sięgniecie po tę książkę, bo nie jest to laurka, ale rzetelna analiza fenomenu kobiety, która czy się nam to podoba, czy nie, ma ogromny wpływ na decyzje zakupowe rzeszy Polaków i wraz z mężem (czy tego chcą, czy nie) wypełniają społeczną potrzebę posiadania narodowej ‘pary królewskiej'” – tak książkę pt. “Imperium Lewandowska” zapowiedziała jej autorka, dziennikarka Monika Sobień-Górska.
Oto fragment biografii “Lewej”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne. Dowiadujemy się z niego, dlaczego Anna jest tak ostrożna w zajmowaniu oficjalnego stanowiska, kiedy chodzi o kwestie dotyczące życia Polaków i Polek, polaryzujące i budzące emocje – sprawy takie jak m.in. prawo do aborcji.
Jest jeszcze jeden problem z wizerunkiem Lewandowskiej. To niechęć do ujawniania poglądów. Przez to wiele kobiet nie traktuje jej poważnie, nie zaprasza do poważnych debat o swoich sprawach. Takie miejsca przy stole publicznych obrad nie są zarezerwowane tylko dla naukowczyń czy polityczek.
Bardzo często celebrytki i inne znane kobiety wchodzą na okładki poważnych pism społeczno-politycznych, wnoszą coś wartościowego do debaty publicznej na temat praw człowieka, kobiet, dzieci, zwierząt. Z Lewandowską to nie wychodzi, bo ona nie ujawnia, co naprawdę myśli.
Ta jej powściągliwość w wypowiadaniu się na ważne, palące społecznie kwestie jest zauważalna bardziej niż u jakiejkolwiek innej celebrytki mającej silną markę własną. Jednak nie jest tak, że Lewandowska nie chce pojawiać się na okładkach prestiżowych magazynów z ważnym przekazem. Tylko że robi to w myśl zasady “zjeść ciastko i mieć ciastko”.