Kto widział “Wielką Wodę” wie, że postać matki głównej bohaterki, grana przez Annę Dymną, robiła wrażenie. Specjalna charakteryzacja pozwoliła aktorce wcielić się w postać kobiety chorej na otyłość olbrzymią. W konsekwencji na aktorkę spłynęła fala hejtu.
Aktorka nieustannie słyszy niewybredne komentarze pod swoim adresem.

Aktorka zwróciła uwagę na to, że nie jest to miłe. Jednak całe życie stara się uczyć dystansu do tego, co jest ważne. Artystka wspomniała również trudne chwile na planie filmu Kazimierza Kutza. Dymna wówczas była po ciąży i przeszła ogromną metamorfozę.
– Przeżyłam chwilę wstydu (…) Pierwszą rolę po urodzeniu dziecka zaproponował mi Kazio Kutz, w dodatku u boku mojego ukochanego aktora Janusza Gajosa. Szłam na próbę w panice: ‘Przecież oni nie mają pojęcia, jak ja teraz wyglądam’. Nie wiedziałam, jak się zachować. Wydawało mi się, że jestem gruba i wstrętna – opowiedziała Dymna.
Pomimo dużego stresu aktorka spotkała się z bardzo miłym przyjęciem na planie. Na dodatek, reżyserowi spodobały się “babskie kształty”.
– Po przywitaniu przy wszystkich Kaziu uśmiechnął się i z zachwytem powiedział do mnie: “Ania, ale cię ta ciąża do ziemi przygięła. Cyce masz, dupę masz, wreszcie baba jesteś, no super”. A kiedy usłyszałam w głośniku: “Stara, gruba Żydówa na plan!”, Henio Bista, który też tam grał, jęknął z zazdrości: “Ty, on cię od razu polubił”. I wtedy cały wstyd ze mnie wyparował – wspominała.
– Pomyślałam: “Boże, przecież takie kobiety też istnieją i są potrzebne”. Oczywiście, straciłam wtedy część widzów. Dostawałam listy, niektóre niewybredne: ‘Zrób sobie operację, bo podbródek ci wisi’; “Pani ma obowiązki wobec widzów, pani miała być zawsze piękna i młoda” – dodała po chwili Dymna.